Dubel#3 – Bez powrotu
Bez powrotu
reż. Adrian Gut
Życie jest darem, który możemy wykorzystać na swój własny unikalny sposób. Nie powinniśmy pozwolić, by kilka potknięć i niepowodzeń skłoniło nas do odebrania sobie życia. Samobójstwo nie jest odpowiedzią.
Film w reżyserii Adriana Gut jest ukazaniem szczęścia w nieszczęściu. Młody człowiek walczy o swoje dalsze losy w zamkniętym pokoju, gdzie śmierć depcze mu po piętach. Nie szanując własnego życia dokonuje wyboru – staje się panem własnego losu. Tylko dlaczego? Na to niestety nie otrzymujemy odpowiedzi. Nie wiemy, co było przyczyną doprowadzenia protagonisty do desperacji. Jednak czy jest to ważne? Oglądając film, wciąż mi czegoś brakowało – pewnego skrótu lub chociaż jednego powodu, dla którego widzimy mężczyznę w danej sytuacji… Więc zadałam sobie pytanie: Czy ważniejsze są momenty w naszym życiu, czy efekty, jakie przez nie osiągamy?
Patrząc z perspektywy filmu, wciąż nie znam odpowiedzi. Scenarzysta skupił się na samej walce o życie przez co brakuje chwil, w których moglibyśmy się utożsamić z bohaterem. Nie możemy się zastanowić, czy tak naprawdę poszlibyśmy tą samą drogą skoro nie wiemy, co go do tego skłoniło.
Co więcej, wyjątkowo spodobał mi się sposób montażu i wyboru scen. Przeplatanie akcji w szpitalu z aktualnie rozgrywającą się „walką” wydaje się być profesjonalną robotą. Dzięki temu rozwiązaniu wciąż jesteśmy we wnętrzu konfliktu, a sceny z rozmowami nie są monotonne i usypiające. Aktorzy także zagrali odpowiednio swoje role, chociaż niekiedy wydaje mi się, że na twarzy „umierającego” ukazuje się delikatny uśmiech. Plus za nakręcenie filmu w czerni i bieli, gdzie kolory życia nie mają znaczenia.
Minus… Minus… Minus… Dłuższą chwilę potrwało zanim go znalazłam. Nie podoba mi się kwestia wyboru, która jest mało przekonująca. Brakuje mi w niej pewnych emocji (np. przerażenia, strachu, drżenia warg itp.), chociaż bicie serca w tle jest dobrą pomocą do uzyskania presji. Dodatkowo śpiew i kwiatki na szyi kosiarza też moim zdaniem niezupełnie są na miejscu. Mnie osobiście moment ze śpiewającą śmiercią delikatnie rozbawił – co potem przeszkodziło mi się skupić na wątku głównym.
Reasumując, po obejrzeniu tego filmu warto zastanowić się czy sami nie zasługujemy na pustą kartkę. Być może czas wziąć w ręce długopis i zapełnić istniejące luki? To czy się poddamy zależy wyłącznie od nas, bo śmierć niekoniecznie oznacza przegraną lub wygraną.
Film można znaleźć na naszej stronie.
Zapraszamy do oglądania i komentowania filmu. Wyrażając swoją opinię możesz pomóc nam ulepszać kino amatorskie.
Kira
20 lipca 2012 at 20:54Krótkie bo wielu błędów nie było - a słodzić za bardzo nie wolno :). :grin Także ja mam nadzieje, że powstanie jeszcze jakaś projekcja, którą będę mogła obejrzeć :). Film naprawdę fajnie się ogląda - nawet z tą jedną luką :) Dobra robota. Pozdrawiam :)