Dubel #25 – Hitman (2012)
HITMAN PROFESSION (2012)
Reż. Patryk Dziedzic
Dla niektórych ludzkie życie kosztuje tysiące, dla innych jest bezcenne. Wyzbycie się wyrzutów sumienia jest nie tyle łatwe, co często spotykane w naszych czasach. Zabić człowieka jest prosto, ale żyć z tym potrafią nieliczni.
„Hitman Profession” jest bardzo dobrą ekranizacją opowiadającą o płatnym zabójcy wykonującym swoją misję. Mężczyzna, znany pewnie niektórym z sławnej serii gry „Hitman”, podejmuje kolejną misję unicestwienia kilku celów. Stawka w grze jest, jak zwykle wysoka, zadanie jest niebezpieczne, ale dla nieustraszonego killera nie ma rzeczy niemożliwych :).
Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem produkcji i to nie tylko dlatego, bo od wielu lat jestem fanką gry „Hitman”. Etiuda jest naprawdę kawałem dobrej roboty, już dawno nie byłam tak podekscytowana niezależną produkcją, jak dzisiaj. Jeśli ktoś lubi filmy akcji na pewno doceni tę krótkometrażówkę wyreżyserowaną przez Patryka Dziedzica! Otóż kadry i poruszanie się kamery sprawiają wrażenie kinowej produkcji, a prawda jest taka, że o niezależnym charakterze dziełaświadczą tylko efekty specjalne, które i tak są dobrze wykonane.
Nie ukrywam, że od początku rzuca się w oczy charakteryzacja, zaangażowanie niesamowitej ilości osób, oraz efekty specjalnie, które są warte podziwiania. Całość filmu wyszła bardzo ciekawie, między akcjami są „przerywniki” ukazujące miasto, więc widać ile pracy włożył w to twórca, aby jego dzieło zainteresowało, przyciągając większe grono widzów. Naprawdę szkoda, że etiuda jest taka krótka, ale zajrzyjmy jednak trochę głębiej…
Zatrzymam się przy fabule, która ogólnie wydaje się być nudna. Szczerze powiedziawszy od delikatnie niedociągniętych scen odciągają efekty i akcja, ale to jest jedynie pozór. Ściągnięcie głosu z gry świadczy o tym, że twórcy zbyt mocno nie przykuli wagi do oryginalności, a skorzystali z tego, co dała im seria „Hitman. Z jednej strony fabuła zaskakuje, bo widzimy dobrą obróbkę, ale gdy zdejmiemy klapki z oczu możemy delikatnie się zawieść.
W tym filmie, jak na taki czas trwania znajduje się zbyt dużo osób, które w błyskawiczny sposób znikają z ekranu, a dla niektórych może stanowić to wielki problem. Ciężko się połapać kto jest kim, akcja toczy się niezwykle szybko, więc trzeba oglądać film z wielkim skupieniem, aby wszystko wyłapać. Dodatkowym problemem są tutaj napisy, które mogą rozpraszać tych, którzy mają problemy z językiem angielskim.
I tu właśnie kolejną kwestią sporną jest mieszanie angielsko – polskich dialogów, które wyraźnie potrafią utrudnić, odciągnąć wzrok od „głównej atrakcji” i trochę zniszczyć całość. Co prawda oprócz informacji podawanych przez kobietę (głos pobrany z gry), dialogów jest naprawdę mało, jednak różnicę widać szczególnie, gdy gra jednego aktora obniża poziom, przez co ojczysty język bardzo mocno wyróżnia się w tle.
Oprócz niektórych minusów, sporym zawiedzeniem dla widza może okazać się scena z biciem mężczyzny z workiem na głowie :). Owszem, nie ma tutaj jakiś szczególnych niedociągnięć, fajnie zrobione są ujęcia, chociaż bity mężczyzna zachowuje się zbyt cicho. Nie mówię, że powinien drzeć się na cały głos, bądź zachowywać się, jak spanikowane dziecko, ale jakieś odgłosy, nawet te ciche, bardzo by podniosły wiarygodność toczącej się bijatyki.
No i końcówka, która pozostawia wiele do życzenia. Z początku reżyser wprowadza nas z dobrej strony: krew, strzały, iskry, dym itd. – a następnie na sam koniec etiudy popełnia wielki błąd, zamieniając akcję w czarny ekran! Szczerze powiedziawszy trochę mnie to zirytowało, gdy protagonista oblegany w samochodzie przez napastników, nagle załatwia wszystkich i znika, a my nie wiemy, jak dokładnie to się stało. Tak, jak początek zapiera dech w piersiach, tak zakończenie napełnia nam płuca wodą.
Ogólnie, mimo kilku zbieżności i niedociągnięć ta krótkometrażówka powinna znaleźć się na liście nie tylko tych, co pragną zrobić film sensacyjny na dobrym poziomie, jako niezależni twórcy, ale także u tych, którzy lubią zapełniać wolny czas kinem akcji i potrafią docenić ciężką pracę, a nie tylko marudzić. Całość wygląda, jak fragmenty komercyjnego filmu, a nie produkcji niezależnej/amatorskiej, więc nie ma się poczucia straconego czasu.
OCENA OGÓLNA:
Fabuła – 3,5
Gra aktorska – 4
Błędy Logiczne – 4,5
Dźwięk – 4,8
Charakteryzacja – 5
Muzyka – 5
Światło – 4,8
Kadry – 5
Błędy Techniczne – 5
Dialogi – 4
Klimat – 4,5
ŚREDNIA: 4,4
Film można znaleźć na naszej stronie.
Zapraszamy do oglądania i komentowania filmu. Wyrażając swoją opinię możesz pomóc nam ulepszać kino amatorskie.
Grey
24 stycznia 2013 at 14:05Pi razy oko zgadzam się z oceną JAK NA FILM AMATORSKI. Jeśli film miałby się równać z kinem NIEZALEŻNYM ale profesjonalnym, to oceny trochę niższe.
davero
29 stycznia 2013 at 16:07Witam. Przez przypadek przeczytałem ten tekst. Jest mi bardzo miło, że komuś chciało się analizować tą bajeczkę :). Dla ścisłości głos nie jest z gry. Czyta go syntezator IVONA. Próbowałem podkładać syntezator oryginalny, który był w holiłódzkiej produkcji, ale po pierwsze licencja kosztuje majątek, a po drugie jest mniej wyraźny (stąd też w HITMAN oryg. z 2007r kiedy mówi syntezator jest też tekst) Co do fabuły wymyślaliśmy ja z Jarkiem na tyle na ile można nagrać tzn. Ile czasu może poświęcić nam dana osoba, ile można technicznie z niej wycisnąć. Nie będę ukrywał, że nie chce robić krzywdy znajomym i pisać dialogi (oni tego nie zagrają, a wrażenie pseudo filmu kinowego zostanie całkowicie zabite. Dlatego głównie w filmach, które robię jest akcja i ewentualnie mimika) a to co kręcimy traktujemy jako zabawę. Co do końca black scrinu tak było najłatwiej zwłaszcza, że trwało to nie całe dwie godziny była użyta zwyżka oczywiście również za darmo. Różne były pomysły zabicia najemników. Niestety brak czasu to eliminuje. Organizacja kilku osób, które pracują jest niezwykle trudnym zadaniem o wiele większym niż nagranie krótkiej bajeczki. Proszę obejrzeć Join The Chase 3 - The Disk. Organizacyjnie najtrudniejszy film jaki kiedykolwiek robiłem. Można się czepiać wielu rzeczy, ale od razu nadmieniam nie dało się inaczej. Musi być to film "składak" niestety na tym poziomie. Z drugiej strony bitwa warszawska jest jeszcze większym składakiem, a projekt budżetowy i zawodowcy przy tym pracowali, a nie grupa pasjonatów. Co do łagodności poprzednich filmów tak chciałem, żeby to zabijanie było ala lata 80 holiłódzkie. Trochę pół żartem pól serio. Być może w tym roku uda nagrać się, krótki film już z większą ilością ludzi, ale kosztem czasu filmu. Możliwe, że postawimy tym razem na więcej brutalności i ciągłości filmu. Jest jeszcze inny projekt całkowicie odmienny, może też uda się go nagrać. Pozdrawiam