Dubel #62 – „Ukryta sprawa” (2013)
„Ukryta sprawa” (2013)
Reż. Piotr Gułajewski
Lubię filmy, które do czegoś mnie motywują. Jak kiedyś oglądałem „Rocky’ego”, to chciało mi się boksować w worek treningowy, jak obejrzałem „Szeregowca Ryan’a”, to od razu wracałem do gry „Medal of Honor” i z pełną namiętnością strzelałem do Niemców. A do czego zmotywowała mnie „Ukryta sprawa”? Do obejrzenia paru programów paradokumentalnych.
Temat dzisiejszej recenzji, którą przypadł mi zaszczyt wyjątkowo poprowadzić to dzieło Piotra Gułajewskiego pt. „Ukryta sprawa”. Fabuła tegoż utworu skupia się wokół 16-letniej Malwiny Kwiatkowskiej – uczennicy łódzkiej szkoły, która zachodzi w ciążę ze swoim chłopakiem. Oczywiście, jak to zwykle w takich programach bywa, to tylko jeden z problemów, jakie pojawiają się w całej historii. Jedna zagwozdka, powoduje dwie kolejne, a wszystkie osoby dookoła zajmują się tylko tym tematem, tak jakby nie mieli innych zainteresowań.
Jak wspomina autor w opisie dołączonym do filmu, „Ukryta Sprawa to filmik, który stara się pokazać popularne dziś paradokumenty w krzywym zwierciadle.” Okej, powiedzmy, że o ile co do pierwszej części zdania się zgodzę, o tyle z tym krzywym zwierciadłem mam spory problem. Tak, jak wspominałem: „Ukryta Sprawa” zmotywowała mnie do obejrzenia „Ukrytej Prawdy”, jakichś „Pamiętników z wakacji”, czy „Dlaczego ja?” i doszedłem do jednego wniosku: dzieło Piotra Gułajewskiego to nie jest parodia, to prawdziwa rzeczywistość!
Okazuje się, że Piotrek wraz ze swoją ekipą doskonale przedstawił przebieg odcinka serialu paradokumentalnego. To, co miało być pokazane w krzywym zwierciadle, w zupełności odzwierciedla rzeczywistość, jaką tworzą producenci tego, na czym wzorował się autor. Nawet bym stwierdził, że historia, na bazie której powstała „Ukryta sprawa” jest zdecydowanie bardziej wiarygodna aniżeli absurdalna papka, która wprost wylewa się z ekranu telewizora. W związku z tym, publicznie pytam autora: czemu córka nie ma dziecka z ojcem? Dlaczego lektor, który wprowadza widza w wielce skomplikowane meandry fabuły nie jest kochankiem dyrektorki szkoły? Czy prawniczka nie mogła okazać się matką ojca dziecka? Tak, co bardziej uważny Czytelnik doskonale zda sobie sprawę z tego, że urządzam sobie kpiny nie z autorów tego filmu, ale z całej masy producentów tego typu seriali. Ale zaraz… Skoro te seriale powstają, to znaczy, że muszą się sprzedawać. A skoro się sprzedają, to jak to świadczy o nas – widzach? Nie będę się zagłębiał w ten temat, bo przyjmuję niepodważalny dogmat, że widzowie kina niezależnego i amatorskiego, to ambitni ludzie na poziomie, którzy mają wysublimowany smak filmowy i nie dają się wciągnąć w takie bagno, jakim są te seriale paradokumentalne.
Wracając do filmu. Warto zwrócić uwagę na formę techniczną produkcji. Nie będę się tutaj pastwił, bo widać że twórcy nie mają wielkiego doświadczenia, dlatego powiem, że poziom całości nie odciągał mnie od fabuły. Wszystko jest zrobione poprawnie (no może poza problemami z ostrością obrazu), montaż w zasadzie nie jest szczególnie widoczny, więc generalnie in plus. W tym miejscu jednak zwrócę uwagę na kadrowanie: Drodzy, kiedy kręcicie wypowiedź jakiegoś człowieka (po dziennikarsku nazywa się to „setką”), to ustawiajcie kamerę na wysokości jego oczu. Chodzi po pierwsze o to, żeby widz miał wygodny kontakt wzrokowy z osobą udzielającą wywiadu, a po drugie o to, żeby nie wprowadzać go niepotrzebnie w błąd. Filmowanie osoby z perspektywy żabiej, bądź ptasiej robi się w konkretnym celu. Tutaj mamy taki nieświadomy misz masz, co z jednej strony jest urocze, bo pokazuje, że piękna przygoda z filmem otwiera przed Wami jeszcze wiele ścieżek, ale z drugiej strony zapewnia, że ciągle wiele pracy przed Wami.
Ponieważ nie mam swojego systemu oceniania, gdyż chwilowo zastępuję autorkę tego działu, to powiem tylko tyle, że film jest w miarę dobry. W skali szkolnej dałbym mu -4. Główne założenie produkcji, czyli pewnego rodzaju parodia, moim zdaniem nie udała się kompletnie. Natomiast jeśli zamierzeniem twórców była próba odtworzenia klimatu i poziomu tego typu programów, to już jest zdecydowanie lepiej. Choć tak, jak wspominałem: historia przedstawiona przez Piotra Gułajewskiego jest zdecydowanie bardziej wiarygodna niż fabuły większości odcinków seriali paradokumentalnych, które funduje nam telewizja, wymagając opłat z tytułu abonamentu RTV. To tyle ode mnie, co złego to nie ja, zapraszam do komentowania filmu, bo każdy komentarz jest dla twórców filmu pewnym trofeum.
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna