JACK-O (1995)
JACK-O (1995)
reż. Steve Latshaw
Jako że święto Halloween zadomowiło się w Polsce na całego, warto wiedzieć, że tak popularne halloweenowe lampy robione z dyni noszą nazwę JACK-O-LANTERN. Wywodzą się z Irlandii, jednak początkowo robiono je z brukwi, buraków, rzepy i ziemniaków. Zmiana tworzywa do rzeźbienia lamp nastała wraz z odkryciem Ameryki i sprowadzeniem do Europy dyń.
Rodzinka Kellych przygotowuje się do nadchodzącego Halloween. Mamuśka Linda kupuje odpowiednie akcesoria, tatuś David przystraja dom, a mały Sean tak bardzo wszystko przeżywa, że zaczynają mu się śnić różne koszmary. Jak się okazuje, mają one sporo wspólnego z wydarzeniami, które miały miejsce 1915 roku. Wtedy to pewien czarownik rzucił klątwę na rodzinę Kellych, powołując do życia Człowieka-Dynię, Jack-O-Lanterna. Straszydło, które żyło dotąd jedynie w dziecięcych rymowankach i miejskich legendach, teraz powstaje z grobu, by siać spustoszenie…
Gdy jakąś produkcję sygnuje swoim nazwiskiem Fred Olen Ray (tutaj był pomysłodawcą i producentem wykonawczym), reżyser takich dzieł jak „Śmierć z kosmosu” (1980), „Skalpy” (1983) czy „Hollywoodzkie prostytutki z mechanicznymi piłami” (1988), niezbity to dowód na to, że będziemy obcować z pozycją co najmniej osobliwą. Nie inaczej jest w przypadku „Jack-O” Steve’a Latshawa (m.in. „Dark Universe” z 1993, „Biohazard: The Alien Force” z 1995). Jako ciekawostkę dla wtajemniczonych dodam, że pan Latshaw kończy właśnie swój pierwszy od 14 lat produkcję – „Powrót zabójczych ryjówek”.
Jeżeli chodzi o obsadę, film przedstawia się następująco: rolę wątłego pacholęcia o imieniu Sean reżyser powierzył swojemu synkowi. Chłopiec zagrał także w dwóch wcześniejszych filmach ojca, a aktorską karierę zakończył udziałem w czwartym obrazie w swoim dorobku, westernie z Michaelem Dudikoffem z 1997 roku zatytułowanym „The Shooter” (w reżyserii Freda Olena Raya oczywiście). Jedną z opiekunek Seana zagrała Linnea Quigley (m.in. „The Return Of The Living Dead” z 1985, „Creepozoids” z 1987, „Dead Heat”z 1988), która już nie raz ratowała podobne gnioty pokazując swe wdzięki w rozbieranych scenach (niestety w jutjubowej wersji ta sekwencja została wycięta, coby nie gorszyć młodocianych widzów). Warto jeszcze wspomnieć o dwóch aktorach, którzy w „Jack-O” nie zagrali, a jednak tutaj są. To Cameron Mitchell (m.in. „Deadly Prey” z 1987) oraz John Carradine, którego filmografia liczy 340 tytułów.
Nie będę Was oszukiwał. Ten film nie jest dobry. Wręcz przeciwnie – jest cholernie zły, ale jeśli chcielibyście sobie zrobić wraz z przyjaciółmi halloweenowy filmowy maraton grozy to w połączeniu z piwkiem, bądź innymi używkami, może dostarczyć swego rodzaju perwersyjnej uciechy.
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna