(nie)sprawna (2020 r.) – recenzja filmu
Minął rok od premiery filmu Adama Nowaka pt. „(nie)sprawna” i stwierdzam, że przez ten czas produkcja nie zestarzała się nawet o miesiąc i jest to ewidentny plus nowej propozycji doświadczonego już producenta filmów niezależnych, jakim jest wspomniany wyżej Adam Nowak. Czy jednak „(nie)sprawna” jest godna polecenia? Spróbujmy sobie odpowiedzieć na to pytanie…
Zacznijmy może od zaproponowanego uniwersum – spotkanie z filmem rozpoczynamy w futurystycznym świecie, który w niczym nie przypomina zglitch’owanej rzeczywistości polskiego Cyberpunka. Mamy za to przed oczami latające billboardy, świecącą z oddali metropolię i bliżej nieokreślone, podświetlone na niebiesko-czerwono elementy pierwszego planu. Całość prezentuje się zjadliwie, a posługując się kulinarnym porównaniem, wręcz smakowicie. Dalej zresztą jeżeli chodzi o kolorystykę jest podobnie. Całość utrzymana zostaje w barwach niebiesko-czerwonych z lekką poświatą zielonego. Decyzja o tych kolorach zdecydowanie podkreśla charakter filmu, wprowadza w klimat przyszłości i powoduje, że o to przed oczami widza staje przemyślany świat, niezakłócony przez zbędne ozdobniki. Ale, ale… nie oznacza to wcale, że jest on ubogi w przekazie. Przeciwnie, jest surowy i konsekwentny, co zdecydowanie pozwala na skupienie się na dialogu, który okazuje się głównym filarem tej kilkunastominutowej propozycji filmowej.
Idźmy dalej. Biorąc pod uwagę, że dialog między dwoma podmiotami stanowi tutaj podstawę całej historii, to warto poświecić mu kilka słów. Autor opisu tego filmu informuje nas, iż sprawa dotyczy konfrontacji kontrolera z androidem. Głównym powodem spotkania jest dezercja androida Evy ze stanowiska pracy, a z kolei przyczyną tego stanu rzeczy są rozterki robota na temat współpracy z ludźmi. Przyznam szczerze, że gdybym nie wiedział, kto w tym dialogu jest owym robotem, wskazałbym na… urzędnika. Nie wiem, czy jest to celowy zabieg twórcy scenariusza, ale w pewnym momencie poczułem się zagubiony. Z jednej strony android mówi w sposób charakterystyczny dla robota, bardzo dokładny, precyzyjny, wręcz idealny, ale z drugiej strony, to o czym opowiada i w jaki sposób o tym mówi bardzo uczłowiecza jego postać. Wiele w tej treści uczuć, skomplikowanych przemyśleń, głębszych refleksji… Zupełnie mi to do robota nie pasuje. Z kolei urzędnik jest oziębły, powściągliwy, zorientowany na cel. Jedynie raz udało mi się dostrzec w nim człowieka, a było to w momencie, kiedy dał ponieść się emocjom. Czy to tak miało być? A może oni oboje są robotami? Na pewno żadne z nich nie jest w 100% człowiekiem, a przynajmniej nie takim naturalnym, bez tych wszystkich wszczepień, biocudów i innych usprawnień futurystycznej ludzkości.
Sam dialog jest czytelny i dosyć dynamiczny. Musi zresztą taki być, bo to na nim opiera się właściwie cały film. Nie znajdziemy tutaj za wiele akcji, czy wizualnych fajerwerków. Może właśnie dlatego fragment choreografii walki okazuje się tak atrakcyjny za co należą się brawa Łukaszowi Osieckiemu.
Warto również zwrócić uwagę na specjalnie dla tego filmu skomponowaną muzykę przez Alana Buckiego. Nie dość, że świetnie podkreśla klimat produkcji, to jeszcze przez swoją skromność nie wypływa na pierwszy plan, odbierając splendor całej historii, ale delikatnie plumka w tle. Pozostając jeszcze na chwilę w warstwie udźwiękowienia, mówiąc kolokwialnie jest tak „fifty-fifty”. Z pewnością jest dużo lepiej niż w poprzednim filmie Adama Nowaka, ale znowu nie jest tak, jak być powinno. Kwestie Adriana granego przez Tomasza Sobczaka są miejscami zaszumione, a i w jednym momencie zagłuszone przez dźwięk przelatującego pojazdu. Należałoby to poprawić, szczególnie w filmie, który w znacznej mierze oparty jest na dialogach. Na pochwałę natomiast zasługuje tło dźwiękowe, które poza incydentalnie za głośnymi pojazdami jest bogate w swojej strukturze.
Chciałbym jednocześnie wyróżnić operatora kamery i montażystę. Ich praca nie wychodzi na pierwszy plan, a równocześnie jest dostrzegalna. Kamera porusza się płynnie, delikatnie i w pewnym momencie wpisuje się w fabularny wątek, pokazując widzowi zwiększający się dystans między rozmówcami. Obraz dopełniają również ciekawe i przemyślane kostiumy, a także miła dla oka charakteryzacja, która ułatwia zlokalizowanie robota wśród rozmawiających osób.
Próbując podsumować tę produkcję i myśląc o tym filmie, jako całości mam takie wrażenie, że to przedłużony zwiastun. Tzn. oglądając ten film widzę siebie w roli producenta, który na podstawie tego kilkunastominutowego fragmentu ma zdecydować, czy wyłożyć kasę na pełny metraż, czy nie. Być może takie było założenie „(nie)sprawnej”. Póki co minął rok i na razie pełnego metrażu nie widać, a być może szkoda, bo myślę, że dla fanów futurystycznych klimatów byłaby to bardzo ciekawa propozycja. Ja w filmach sci-fi nie gustuję, ale muszę przyznać, że „(nie)sprawną” obejrzałem z zaciekawieniem.
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna