SUPERCROC (2007)
SUPERCROC (2007)
reż. Scott Harper
Pierwsza próba spolszczenia tytułu wywołała na mej twarzy sprośny uśmiech. Muszę niestety zasmucić wszystkich, którzy liczyli na film z tego samego gatunku co „Głębokie gardło”. „Super Krok” nie jest pornosem. Nie mam również dobrych wiadomości dla widzów, którzy spodziewali się emocji na miarę tych, które towarzyszyły im podczas seansów „Powrotu do Edenu”, dwóch części „Aligatora” czy choćby znów dwóch odsłon „Krokodyla”. Superkrok jest być może gabarytowo większy niż wszystkie gady z tamtych filmów razem wzięte, ale na tym kończą sie jego atuty.
Przez pierwszą połowę filmu akcja rozgrywa się na przemian w dwóch miejscach. Grupa żołnierzy łazi po jakimś parku i próbuje, z mieszanymi skutkami, nie dać się pożreć gigantycznemu krokodylowi. Na drugim planie inny żołnierze otoczeni wielkimi komputerami z kolorowymi świecącymi przyciskami głowią się jak poradzić sobie z bestią. Od słów do czynów – w drugiej połowie dzieje się nieco więcej.
Powiedzieć, że to wszystko jest trochę naciągane to trochę za mało. Film wyglada na nakręcony w trzy dni i zapewne najwyżej drugie tyle zajęło informatykom (celowo nie używam tutaj słowa „eksperci” gdyż byłoby to daleko posuniętym nadużyciem) przygotowanie efektów specjalnych (trzęsący się obraz przy każdym stompnięciu krokodyla ma zatuszować miernotę efektów ich pracy). No dobrze, trochę przesadzam, ale niewiele. Gdyby prawdziwi marines mieli być tacy mizerni jak ci filmowi to faktycznie poradzić mogliby sobie jedynie z plastikowymi karabinami (a może takie właśnie było kryterium doboru aktorów? „Da pan radę podnieść ten karabin? Świetnie! Hej, Scott, mamy kolejnego żołnierza!”). Nic dziwnego, że ekipa z wojskowej bazy debatuje nad tym krokodylem jakby był mechagodzillą.
Za reżyserię tego wiekopomnego dzieła winę ponosi Scott Harper dotąd zajmujący się efektami specjalnymi. W 2007 roku, po realizacji „Supercroca”, Harperowi najwidoczniej zostało jescze ciut czasu i energii, bo popełnił „AVH: Alien vs. Hunter” – bezlitosną zżynę z „Alien vs. Predator”.
Następnie słuch po nim zaginął…
Ale zaraz, zaraz. Podchodząc do filmu w pewien specyficzny sposób można odnaleźć w nim urok podobny do tego, który mają dla nas produkcje science-fiction z lat 50-tych ubiegłego wieku. Być może za 50 lat nasi wnukowie w ten sam sposób będą oglądać filmy wytwórni THE ASYLUM?


Film do obejrzenia tutaj.
Zza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. JedynaLudwik Danielak - Żołnierz wyklęty
Chwała bohaterowi. To zbieżność z moim nazwiskiem. Zbieżność również o