THE THING FROM ANOTHER WORLD (1951)
THE THING FROM ANOTHER WORLD (1951)
reż. Christian Nyby
W „przeddzień” odkrycia tajemnic, które kryje największe subarktyczne jezioro Wostok (wiosną okaże się bowiem czy Rosjanom udało się do niego dowiercić) przypomnijmy sobie taką oto opowiastkę snutą z powodzeniem już od blisko 80 lat.
Gdzieś pod śniegami skutego lodem Bieguna Północnego zostaje odnaleziony rozbity przed laty niezidentyfikowany obiekt latający. Ekspedycja badająca miejsce katastrofy odnajduje całkiem nieźle zachowane ciało przybysza z obcej planety. Po zabraniu go do bazy rodzi się konflikt pomiędzy dr Carringtonem, który celem dalszych badań chce obcego rozmrozić, a kapitanem Hendry, który optuje za wstrzymaniem się z tym pomysłem do czasu uzyskania kolejnych rozkazów od dowództwa. Tymczasem bryła lodu roztapia się, a uwięziony w niej kosmita wydostaje się na wolność.
Jeden z najważniejszych obrazów science-fiction lat 50tych. Po dziś dzień trwają debaty kto faktycznie film wyreżyserował. Oficjalnie funkcję reżysera pełnił Christian Nyby, który wcześniej współpracował z Howardem Hawksem jako montażysta filmów, które Hawks wyreżyserował. Mówi się jednak, że Hawks obawiał się podpisać pod science-fiction monster movie. Zdecydowanie bezpieczniejsze było pozostać jedynie jego producentem. Dowodem tej teorii mogą być późniejsze filmy Nyby’ego (głównie epizody seriali, jedynie cztery pełne metraże). Ktoś kto debiutuje obrazem takim jak „The Thing From Another World” nie kręci przez resztę życia jakiś banałów dla telewizji, ale mniejsza z tym.
Wszystko zaczęło się od opowiadania „Who Goes There?” autorstwa Johna W. Campbella Jra z 1938 roku. Jednak Howard Hawks wraz ze scenarzystą Charlesem Ledererem pewne szczegóły historii zmienili. Przede wszystkim postać kosmity, ze zmieniającego kształt potwora na przypominające dzieło dr Frankensteina monstrum. Nie ma się co temu dziwić, papier przyjmie każdą fantazję, gorzej z taśmą celuloidową. Ta – szczególnie w 1951 roku – miała pewne ograniczenia. Poza tym taki stwór wydawał się łatwiejszy do przełknięcia i bliższy prawdopodobieństwu, do którego Hawks dążył za wszelką cenę.
Jak dotąd film doczekał się dwóch remaków. W 1982 roku John Carpenter (m.in. „Atak na posterunek 13″, „Halloween”, „Mgła”) objawił światu „The Thing”, powracając do postaci obcego z kart opowiadania Campbella, a w 2011 swoją wizję zaprezentował Matthijs van Heijningen Jr. Tym razem historia pokazuje wydarzenia poprzedzające te z filmu Carpentera. Ufff, ale galimatias ;-)
W oryginale „The Thing From Another World” kręcony był na taśmie czarno-białej, ja jednak – tak dla odmiany – proponuję Wam wersję koloryzowaną ;-)
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna