Złapane w sieci #179 – DEMONWARP (1988)
DEMONWARP (1988)
reż. Emmett Alston
Przywykłem do horrorów pełnych mroku, których akcja dzieje się w nocy, gdzie ledwie cokolwiek widać, a to czego nie widać przeraża jeszcze bardziej. Film Emmetta Alstona wymusza na widzu przewartościowanie owych przyzwyczajeń. Zresztą nie tylko tych, ale pisać o nich nie wypada, żeby nie popsuć widzowi seansu.
Piątka przyjaciół wyrusza do leśnej chatki na coś co pozornie przypomina zwykły biwak. Jeden z nich kryje jednak przed resztą pewną tajemnicę. W okolicznym lesie grasuje Wielka Stopa.
Wybaczcie mi Państwo tak lapidarny skrót fabuły, ale tego wyjątkowego filmu nie należy opisywać zbyt wylewnie. „Demonwarp” jest niczym jajko niespodzianka z puzzlami w środku, z których nie wiadomo co się ułoży. Dość powiedzieć, że okładka zdradza zbyt wiele, ale jest na tyle chwytliwa, że nie można mieć o nią pretensji do twórców (dystrybutorów?). Wielka Stopa jest tu niewątpliwie lejtmotywem, ale… No właśnie, ja naprawdę nie mogę napisać niczego więcej…
Emmett Alston debiutował noworocznym slasherem zatytułowanym „New Year’s Evil” (1980). Później próbował swoich sił w kinie akcji (m.in. „Tigershark” i „Dziewięć śmierci ninja”; ten drugi z Sho Kosugi). W 1988 roku powrócił jednak do horroru (ale jakże nietypowego!). Budżet wyniósł ćwierć miliona dolców, a w jedną z drugoplanowych ról wcielił się George Kennedy (m.in. „Cool Hand Luke”, seria „Naga broń”).
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna