Złapane w sieci #194 – BLIND SIDE (1993)
BLIND SIDE (1993)
reż. Geoff Murphy
Niniejszym obrazem inauguruję cykl filmów, które swą osobą uświetnił Rutger Hauer. Nie spotkałem jak dotąd takiego, który byłby zły z powodu tego holenderskiego aktora. Nie znaczy to, że Rutger Hauer nie występował w złych filmach. Ba! Być może tych złych było więcej niż dobrych, ale nawet te najgorsze zyskiwały na jego w nich obecności. A to już coś znaczy… Panie i panowie, zapraszam na HAUERSPLOITATION!!!
Doug i Lynn wyjechali do Meksyku w interesach. Planują przenieść tam fabrykę mebli. Trzy dolary dniówki zamiast trzech dolarów za godzinę wydają się wystarczającą argumentacją. W drodze powrotnej do Kalifornii Lynn potrąca samochodem człowieka, który niespodziewanie wyskakuje jej wprost pod koła. Pech chce, że ofiara wypadku ginie na miejscu, a na domiar złego okazuje się być policjantem. Para podejmuje szybką decyzję, by uciec z miejsca incydentu. Lynn jest w ciąży, a Doug wątpi by władze Meksyku potraktowały to jako okoliczność łagodzącą. Zbyt wiele jest do stracenia, a po przekroczeniu granicy jest duża szansa na to, że ich kłopoty pozostaną w Meksyku. I w tej kwestii państwo Kaines grubo się mylą, bo oto na horyzoncie pojawia się tajemniczy świadek tamtego zdarzenia.
Jak nietrudno się domyślić tym tajemniczym jegomościem jest bohater grany przez Rutgera Hauera. Rola idealnie skrojona pod aktorskie predyspozycje blondwłosego Holendra. Jako Jack Shell jest inteligentny, demoniczny, o przenikliwym spojrzeniu. Całkiem nieźle wypadają również Ron Silver (m.in. „Istota”, „Błękitna stal”, „Strażnik czasu”) oraz Rebecca De Mornay (m.in. „Ryzykowny interes”, „Policjantki z FBI”, „Ręka na kołysce”). Reżyserską odpowiedzialność za tą telewizyjną produkcję ponosi Geoff Murphy, sprawny rzemieślnik z Nowej Zelandii, który wcześniej dał światu m.in. „Młode strzelby 2″ i „Freejacka”, a później miał dać kontynuację „Liberatora” i „Fortecy”.
„Nieoczekiwany atak” to thriller jak się patrzy. Całkiem nieźle ogląda się go również ponad 20 lat po premierze. Jest krew, troszkę golizny, są fucki – czyli nawóz, którym należy użyźnić taśmę celuloidową, aby wyrosło – ku uciesze widzów – dobre rozrywkowe kino. Można doszukiwać się podobieństw z remake’em „Przylądka strachu” i „Obsesją namiętności” (oraz „Sidłami miłości” jeśli weźmiemy pod uwagę scenę erotyczną), ale bardziej potraktowałbym je jako dobrą inspirację, niż doszukiwał się bezdusznego kopiowania.
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna