Złapane w sieci #81 – MY MOM’S A WEREWOLF (1989)
MY MOM’S A WEREWOLF (1989)
reż. Michael Fischa
Mark Pirro to postać bardzo ważna, aczkolwiek niedoceniona, w panteonie osobistości dziwnego kina. Począwszy od debiutu z 1985 roku opowiadającym o polskim wampirze w Burbank o swojsko brzmiącym nazwisku Dupah, konsekwentnie raczy widzów filmami pełnymi absurdu, którego nie powstydziliby się członkowie grupy Monty Pythona. W „Curse Of The Queerwolf” (1988) w konwencji opowieści o wilkołakach, przedstawił przygody faceta, który nocami zmienia się w transwestytę. W „Nudist Colony Of The Dead” (1991) grupa nudystów popełnia zbiorowe samobójstwo, by powstać z grobu i zemścić się na obozowiczach z „kółka różańcowego” (gdyby sam scenariusz nie stanowił dostatecznego wyzwania dla zdrowego rozsądku, reżyser ubrał to wszystko w konwencję musicalu). W „Rectumie” (2003) natomiast, dupa faceta, który podczas wakacji został zgwałcony przez meksykańską żabę, odrywa się od reszty ciała, rośnie do gigantycznych rozmiarów i niczym Godzilla terroryzuje miasto. To wszystko są filmy kręcone za kilka tysięcy dolarów przez ekipę zapaleńców o tej samej wrażliwości estetycznej co reżyser. Amatorsko i niezależnie – czysta esencja uwielbienia dla dziesiątej muzy.
„Moja mama jest wilkołakiem” to jedyny scenariusz autorstwa Marka Pirro, którego reżyser nie zdecydował się osobiście przenieść na ekran. Zrobił to za niego, urodzony w 1952 roku we Wiedniu w Austrii, Michael Fischa. Jeszcze tego samego roku światło dzienne ujrzały dwa inne filmy tego reżysera: „The Crack House” (w Polsce dystrybuowany jako „Melina”), w którym wystąpiły gwiazdy kina blaxploitation Richard Roundtree i Jim Brown, oraz horror „Death Spa” (znany także jako „Witch Bitch”).
Leslie Shaber to lekko znudzona rolą gospodyni domowej, zaniedbywana przez męża, kobieta w średnim wieku. Pewnego dnia spotyka przystojnego, tajemniczego mężczyznę – Harry’ego Thropena. Mimo, iż już na pierwszy rzut oka widać, że z facetem jest coś nie tak, Leslie zdaje się tego nie zauważać. Czuje się dowartościowana, wreszcie zauważona i skłonna do małego skoku w bok. Opamiętanie nadchodzi dopiero, gdy Harry ssąc jej stopę gryzie ją w palec. Niestety jest już za późno. Kobieta zaczyna dostrzegać, że jej ciało ulega pewnym biologicznym przemianom…
Jestem przekonany, że Mark Pirro wycisnąłby z tego filmu więcej. Być może nie stać by go było na zaangażowanie takich aktorów jak Susan Blakey (m.in. „Płonący wieżowiec” 1974, „Port lotniczy ’79″ 1979, „Over The Top” 1987) i John Saxon (m.in. „Wejście smoka” 1973, „Koszmar z ulicy Wiązów” 1984, „Od zmierzchu do świtu” 1996; który tak na marginesie zasługuje na lepsze zdjęcie profilowe na IMDB – stwierdźcie sami ), ale niektóre słabe momenty z pewnością napisałby od nowa, na bieżąco podczas zdjęć. A tak, został sam surowy scenariusz, który przeniesiony na ekran bez finezji i wyczucia absurdu Pirro, stał się po prostu mało zabawny.
Czy więc polecić go Wam jako wprawkę przed zapoznaniem się z reżyserskim dorobkiem Marka Pirro? Czy raczej, jako dopełnienie jego twórczości, powinienem zasugerować obejrzenie go po „Polskim wampirze w Burbank”, „Grze w życie albo śmierć”, „Curse Of The Queerwolf”, „Nudist Colony Of The Dead”, „Color-Blinded”, „Rectumie” czy najnowszym jak dotąd „Kompleksie Boga” z 2009 roku? Dylemat to wielki, ale biorąc pod uwagę dość trudną dostępność tych tytułów, skorzystajmy z okazji, że kilka dni temu ktoś łaskawy podzielił się „Moją mamą…” na youtube ;-).
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna