Friday, Mar. 29, 2024

Złapane w sieci #91 – R.O.T.O.R. (1988)

Autor:

|

5 maja 2013

|

Złapane w sieci #91 – R.O.T.O.R. (1988)

R.O.T.O.R. (1988)

reż. Cullen Blaine

rotor„AKCJA! ROBOCOP był w połowie człowiekiem, w połowie maszyną. ROTOR jest w pełni zabójcą.”

„SUSPENSE! Miał uratować ludzkość. Teraz powstrzymać może go jedynie jego twórca. Tylko jeden wyjdzie z tego cało.”

„GROZA! Współczesny Frankenstein. Ale ten stalowy mutant nauczony jest tylko dwóch rzeczy … MA OSĄDZIĆ I WYKONAĆ WYROK!”

Takie slogany reklamowe umieścił na plakacie promującym film dystrybutor. Sugerował jeszcze zakupienie kilku kopii filmu, aby klienci wypożyczalni nie musieli się o niego zabijać. Mnie bardziej ciekawi, czy oddający kasetę klienci nie chcieli zabić właściciela wypożyczalni za wciśnięcie im MEGA KITU…

Captain Coldyron jest specjalistą w dziedzinie robotyki, choć prawdę mówiąc niewiele na to wskazuje. Żyje samotnie na ranczo na peryferiach Dallas, poi konia kawą, nosi flanelowe koszule w kratę i… zaraz, zaraz… ma na biurku małego plastikowego robocika. Teraz już wszystko się zgadza – jest ekspertem w dziedzinie robotyki. Niestety jego najnowszy projekt – superglina przyszłości – wciąż pozostaje niedopracowany. Odgórne (polityczne) naciski sprawiają, że Coldyron zostaje zwolniony, a finalizacja projektu przypada jego podwładnemu. Presja jest tak duża, że nie ma czasu na jakiekolwiek dopracowywanie prototypu, ma być gotowy niemalże od ręki. W ten oto sposób na ulice Dallas wydostaje się niszczycielska, nieposkromiona maszyna. Powstrzymać może ją jedynie Coldyron i Steele – kulturystka, która zaprojektowała szkielet ROTORA…

Trochę „Robocopa”, trochę „Terminatora”, trochę „Widma” („The Wraith” 1986). Przynajmniej takie było zapewne założenie twórcy. Niestety wyszedł z tego twór pozbawiony zajebistości (awesomeness) powyższych obrazów. Nieporadny scenariusz debiutanta Budda Lewisa i fatalna reżyseria, również debiutującego w roli reżysera filmu aktorskiego, Cullena Blaine’a sprawiły, że powstał film tak niedorzeczny, że powinien stanowić modelowy przykład dla przyszłych filmowców, jak nie należy robić filmu. Obcujący na co dzień z animacją Blaine albo uznał, że nie ma sensu angażować do produkcji profesjonalnych aktorów (większość obsady to debiutanci/amatorzy), albo nie pozwolił mu na to mikroskopijny budżet. Co z tego wyszło, można się domyślić lub – jeśli się odważycie – wystawić oczy i umysł na naprawdę osobliwe doznania i zaaplikować sobie półtoragodzinny seans.

Jedyne co mogę pochwalić to kilka całkiem przyzwoicie skomponowanych ujęć. Niestety to troszkę za mało, aby mianować się reżyserem i pokazać światu swoje dzieło. Na szczęście (albo nie nieszczęście celuloidowych masochistów) Cullen Blaine miał na tyle dużo przyzwoitości, że już nigdy więcej nie zasiadł za kamerą filmu aktorskiego. Obietnica złożona widzom na koniec filmu (na wypadek gdyby ten odniósł sukces) nie ziściła się.

Zobacz film tutaj.

Share This Article

O autorze

Dawid Gryza

Dawid Gryza

Reżyser z pasji i maniak filmów dziwnych. Współtwórca "PECADORa" i Festiwalu Filmowego "Kocham Dziwne Kino". Prowadzi blogi "Karmiony celuloidem" oraz "Kocham dziwne kino". Publikuje recenzje na www.kinoamatorskie.pl w dziale "Złapane w sieci". Kontakt: dawidgryza@gmail.com

(1) Komentarz

  1. Werzemuth
    Werzemuth
    9 maja 2013 at 11:46

    ROTOR. ROTOR. ROTOR... ROTOR! Film ten... albo jeszcze raz ROTOR! Film ten jest niesamowity - niedorzeczny scenariusz, przedziwne postaci, niebywałe wpadki montażowe, paskudne aktorstwo, a jednak do końca ma się wrażenie, że może jednak być z tego przyzwoity, b-klasowy film... no dobra, może do połowy, a przynajmniej do momentu gdy, tak w końcu mogę to powtórzyć, ROTOR wkracza do akcji. Wtedy już zasadniczo wiemy, że jest to jeden z najwiekszych absurdów współczesnego kina. Skąd takie wrażenie? Otóż przy takim namnożeniu absurdu, dziwności postaci, rażących błędach (mój ulubiony: głównego bohatera budzi budzik, na którym bardzo wyraźnie widać godzinę 5:00. Zmiana ujęcia, bohater zwleka się z łóżka, na zegarku wyraźnie widnieje 4:55... ech, jak ja bym chciał mieć rano taki cofający się zegar...) widz spodziewałby się widzieć słabo oświetlony, roztrzęsiony obraz i ujęcia rodem z taśmy weselnej rodziców. A tu niespodzianka - światło dobre, ujęcia dobre, scenografia przyzwoita, kostiumy, lokacje... wszystko sprawia złudzenie, że film jest całkiem przyzwoity... nie dajmy się jednak zwieść - jest to całkowita tragedia... aczkolwiek piękna tragedia. Szybciej chyba obejrzeć ten film na własne oczy niż pisać o jego wadach. Wspomniane przeze mnie i autora newsa "przyzwote skomponowanie ujęć" jest chyba paradoksalnie gwoździem do trumny tej produkcji - film nie razi oczu, więc na pewno zachęci do seansu typu "guilty pleasure", tudzież uświetni zakrapiany wieczór w gronie znajomych - nieprzerwane salwy śmiechu gwarantowane. W sumie żal mi jednak tej produkcji - co prawda stała się pozycją KULTOWĄ, ale z tej negatywnej strony, a mogła być cult classiciem b-klasy. Zasadniczo jak można spiep***ć film o cyber-policjancie który wymknął się spod kontroli i zaczął zabijać ludzi? Ano można. Jak? Po seansie znajdzie się milion pomysłów:) Po seansie również można sobie zadać pytanie - czy ROTOR to jakiś produkt? Może jakiś napój energetyczny, czy płatki śniadaniowe? Dlaczego? Bo nazwa ta wpada w filmie jakiś MILIARD RAZY. Poważnie, to nawet w nolanowskich, 2,5godzinnych BATMANach fizycznie pada mniej słowa BATMAN, bo czasami używali zamienników by nie zamęczać widzów tytułem. Tu zaś ROTOR pada co krok, niemal w każdej scenie choć raz. Jakby szykowali się do wydania jakiegoś produktu i wpajali na siłę jego nazwę. Była rusyfikacja, czas na ROTORyzację? ;) Może właśnie dlatego film okazał się klapą - reżyser z ekipą byli zbyt zajęci tworzeniem coraz to nowych naklejek, plansz, odznak i tysiąca innych elementów z napisem ROTOR i nie mieli już czasu na skupienie się na samym filmie... no cóż, rotor... Rotor, ROTOR, ROTOR, ROOOOTOOOOR!

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

*

Przeczytaj poprzedni wpis:
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Zagrałbyś w spektaklu własnej śmierci?

W nocy z 3 na 4 maja miało miejsce uroczyste zamieszczenie filmu Tomira Dąbrowskiego na łamach naszego serwisu! Jako, że...

Zamknij