Złapane w sieci #127 – ABBY (1974)
ABBY (1974)
reż. William Girdler
W 1973 roku William Friedkin, reżyser doskonałego „Francuskiego łącznika”, objawił światu ekranizację powieści Williama Petera Blatty’ego „Egzorcysta”. Film dorobił się statusu jednego z najlepszych horrorów w historii kina i blisko 450 milionów dolarów wpływów (co przy budżecie niewiele przekraczającym 10 mln jest wynikiem godnym pozazdroszczenia). Nic dziwnego, że czujni filmowcy (zwłaszcza producenci) w mig zwęszyli potencjał drzemiący w temacie.
Włoski „Beyond The Door” (1974), turecki „Seytan” (1974), niemiecki „Magdalena, Possessed By The Devil” (1974) czy angielski „The Devil Within Her” (1976) to tylko niektóre z obrazów powstałych pod wpływem „Egzorcysty”. Niewzruszony nie mógł też pozostać prężnie rozwijający się (i zbijający niemałe pieniądze) nurt blaxploitation (czyli filmów adresowanych do czarnoskórych odbiorców). Kilka kosmetycznych zmian (zamiast białych – czarni, zamiast Egiptu – Nigeria) względem obrazu Friedkina i Afroamerykanie dostali swoją „Abby”.
Biskup Garnet Williams, wyrusza do Nigerii na wyprawę archeologiczną. W jaskini znajduje tajemnicze pudełko ozdobione symbolami Eshu, najpotężniejszego z ziemskich bóstw (jak wyjaśnia na początku filmu swoim studentom). Oczywiście nie może się oprzeć żeby nie zakręcić wystającym kutasikiem. Pudełko otwiera się, a znajdujące się w nim ZŁO zostaje uwolnione. Z Zachodniej Afryki w mig fika do Ameryki Północnej, by wejść w ciało czarnoskórej Abby. Nawiedzona dziewczyna zmienia się nie do poznania. Pomóc mogą jej jedynie egzorcyzmy…
W roli tytułowej wystąpiła znana z „The Mack” (1973) i „Czarnego Samsona” (1974) Carol Speed, zaś w księdza egzorcystę wcielił się William Marshall („Blacula” z 1972 i „Scream Blacula Scream” z 1973).
Nakręcony za sumę 100 tysięcy dolarów film w zaledwie miesiąc zarobił 4 miliony, i pewnie zarabiałby dalej gdyby nie oskarżenie o pogwałcenie praw autorskich złożone przez Warner Bros. Według WB film Girdlera (m.in. „Sheba, Baby”, „Grizzly”, „The Manitou”) był bezczelną kopią „Egzorcysty”. No cóż, nie sposób się z tym nie zgodzić, ale z drugiej strony „Abby” nie stanowiła dla „Egzorcysty” żadnego zagrożenia. Artystycznie i jakościowo nie dorastała mu do pięt, bardziej śmieszyła niż przerażała, a jej sukces można przypisać jedynie modzie na blaxploitation.
Jak „Abby” prezentuje się po 40 latach? Wciąż śmieszy ;)
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna