Złapane w sieci #79 – HOUSE (1986)
HOUSE (1986)
reż. Steve Miner
„Dom” ma w sobie coś z „Pogromców duchów”. Też bawi strasząc i jest ewidentnie wytworem lat 80. Być może film Steve’a Minera nie jest tak przebojowy i nie ma tak znakomitej obsady jak obraz Ivana Reitmana, ale specyficzny klimat, którego próżno szukać w filmach z XXI wieku oraz doskonała charakteryzacja sprawiają, że na długo pozostaje w naszej pamięci.
Roger Cobb jest poczytnym pisarzem. Jego wielbiciele wręcz pochłaniają jego książki wciąż prosząc o więcej. Ale nową powieścią Roger chce nie tylko sprawić frajdę swoim czytelnikom oraz wydawcy, chce również rozliczyć się z demonami przeszłości. Wiele lat temu, gdy służył w Wietnamie przydarzyła mu się straszna rzecz, z którą nie może się pogodzić. Na dodatek całkiem niedawno zaginął jego mały synek, co zaowocowało rozstaniem z piękną żoną, nie mniej popularną aktorką. Nowa książka ma uwolnić go od tych traum. Zbiegiem okoliczności właśnie otrzymuje w spadku duży dom, w którym niegdyś się wychowywał. Teraz, gdy jego stara ciotka popełniła samobójstwo, on stał się jedynym spadkobiercą. Roger liczy na to, że pusty dom, z dala od jego aktualnego środowiska, pozwoli mu skupić się na pracy. Niestety (stety?) budynek okazuje się swego rodzaju portalem, umożliwiającym podróż do najgłębszych zakamarków własnej duszy. Jednak gdy duszę dręczą koszmary, lokatora nawiedzać będą demony…
Film podpisał Steve Miner, reżyser drugiej i trzeciej części „Piątku trzynastego”, „Czarnoksiężnika” (1990) oraz „Halloween – 20 lat później” (1998). Producentem jest twórca pierwszej części „Piątku trzynastego” (1980) Sean S. Cunningham. Scenariusz Ethana Wileya („Dom 2″, „Dzieci kukurydzy 5″) powstał na podstawie pomysłu Fresa Dekkera, odpowiedzialnego za „Noc pełzaczy” (1986) i „Łowców potworów” (1987). W postać Rogera Cobba wcielił się, znany z pierwszej adaptacji „Carrie” Stephena Kinga, William Katt. Jego filmową żonę gra urocza Kay Lenz (m.in. „Breezy” Clinta Eastwooda z 1973 roku i „Życzenie śmierci 4″ z 1987). Muzykę skomponował Harry Manfredini, autor niezapomnianych dźwięków z … no nie zgadniecie … „Piątku trzynastego” ;-)
Zainwestowane 3 miliony dolarów zwróciły się ze sporą nawiązką (ponad 22 mln $ wpływów) co sprawiło, że już rok później na ekrany kin trafił „Dom 2″ w reżyserii Ethana Wileya. W 1989 powstał luźno nawiązujący do serii „Dom 3″, często nazywany „The Horror Show”. „Domowy cykl” zakończyła część czwarta, która w 1992 roku trafiła prosto na wideo.
Powrót do filmu po ponad 20 latach przyniósł mieszane uczucia. Jak na horror za mało strasznie, jak na komedię za mało śmiesznie. W scenariuszu jest pełno dziur, aktorstwo przerysowane do granicy kiczu, wietnamska dżungla kręcona w studio po prostu śmieszy. Całość ma jednak swój klimat. Usprawiedliwia to wszystko specyfika tytułowego domu, w którym jawa miesza się ze snem, a nasi bohaterowie najzwyczajniej w świecie dostają świra. Niech Was nie zniechęcą te wszystkie dziwadła, z którymi przyjdzie Wam obcować przez większą część filmu. Warto obejrzeć je do końca, bo „Dom” jest jak układanka z puzzli, która stanowi konkretną całość dopiero kiedy wszystkie rozsypane elementy w końcu znajdą się na swoim miejscu.
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna