HOUSE ON HAUNTED HILL (1959)
HOUSE ON HAUNTED HILL (1959)
reż. William Castle
O Williamie Castle można by napisać książkę (sam napisał autobiografię „Step Right Up! I’m Gonna Scare The Pants Off America”, stał się pierwowzorem postaci granej przez Johna Goodmana w filmie „Matinee” oraz bohaterem dokumentu „Spine Tingler! The William Castle Story”), więc nawet nie będę próbował choćby w skrócie przedstawić Wam tutaj jego sylwetki, zdradzę jedynie, że zasłynął on głównie z osobliwej formy promocji oraz uatrakcyjniania pokazów swoich niskobudżetowych horrorów kręconych na przełomie lat 50-tych i 60-tych. Obietnica wypłacenia 1000$ odszkodowania rodzinie widza, który umrze z przerażenia w trakcie seansu, wibrujące fotele, specjalne okulary za pomocą których można zobaczyć duchy, opcjonalne zakończenie, które wybierali widzowie podczas przerwy w kinie i wiele, wiele innych „sztuczek” stosował pan Castle by jego dzieła mogły konkurować z wysokobudżetowymi produkcjami. Podczas projekcji „Domu na przeklętym wzgórzu” nad głowami widowni unosił się fosforyzujący szkielet, a przed kinem ustawione były trumny. Przejdźmy jednak do fabuły…
Ekscentryczny milioner Frederick Loren wynajmuje nawiedzony dom by wraz z żoną urządzić w nim nietypowe przyjęcie. Zaprasza pięciu gości, którym obiecuje po 10 tysięcy dolarów jeśli uda im się dotrwać w posiadłości do rana. Drzwi zamykają się o północy. Przed naszymi bohaterami dwanaście godzin pełnych grozy.
I to tyle jeśli chodzi o wprowadzenie. Reszta intrygi szyta jest nitką grubości liny do holowania statków. Cóż to jednak ma za znaczenie jeśli w głównej roli obsadza się takiego wirtuoza jak Vincent Price (m.in. „The Fly” 1958, „The Tingler” 1959, „Return Of The Fly 2″ 1959, „The Last Man On Earth” 1964)? Nawet największa bzdura serwowana przez tego aktora nosi w sobie znamiona prawdopodobieństwa. Pozostała część obsady również wychodzi obronną ręką z powierzonego im zadania. Nastrój sugestywnie buduje muzyka, choć widz ma jednak wrażenie, iż bardziej obcuje z kryminałem w stylu Agathy Christie lub aktorską wersją animowanego serialu „Scoobie-Doo” niż z horrorem sensu stricto. Tak czy inaczej – zabawa jest przednia!
W 1999 roku William Malone (m.in. „Scared To Death” 1981, „Creature” 1985) popełnił remake „Domu…”, w którym to Vincenta Price’a zastąpił Geoffrey Rush, a pełne uroku efekty specjalne z połowy zeszłego wieku – komputerowe CGI. Osiem lat później swoistą kontynuację tegoż remake’u zrobił Victor Garcia (m.in. „Mirrors 2″ w 2010 oraz czekający na swoją premierę „Hellraiser: Revelations”).
„Dom na przeklętym wzgórzu” ukazał się w Polsce na DVD nakładem dystrybutora Carisma Entertainment Group w dwóch wydaniach: jako double feature wespół ze swoim remake’em oraz w towarzystwie „Ostatniego domu po lewej” Wesa Cravena. Można więc stać się jego szczęśliwym posiadaczem już za kilka złotych, a dodam tylko, że ze wszech miar warto!
same day loans
4 czerwca 2012 at 23:10gukrqgb