Dubel #18 – Dawn of Zombie
Dawn of Zombie (2012)
Reż. Oliwia Naskręt, Łukasz Pierzchlewicz
Tematyka zombie jest ostatnio niezwykle popularna. Powstaje wiele nowych, amatorskich bądź też profesjonalnych filmów, czy gier, które włączają w swoje „życie” te kreatury. W tym wypadku również można spodziewać się nieprzyjaciół, wydających odgłosy i zachowujących się, jak bezmózgowce.
W produkcje tego filmu są włączone wyłącznie dwie osoby. Są reżyserami, operatorami, aktorami itd… Jest to ich pierwsza ekranizowana historia, więc nie powinniśmy się spodziewać fajerwerków na ekranie, chociaż można przyznać, że film nie należy do najgorszych.
Osobiście skupiłam się na błędach, których można było uniknąć podczas tworzenia tego typu repertuaru. Tutaj nie chodzi już o to, czy film pochłonął miliony złotych, czy złotówkę… Ważne jest, aby zachowywać, chociaż pozory profesjonalizmu.
(Punkty przeznaczone są głównie dla twórców, jednak mogą się także przydać osobom, które dopiero zaczynają zabawę z filmem)
- Na samym początku jeden z bohaterów przedstawia zaistniałą sytuację przed kamerą. Dobra, pomysł jest w porządku, jeśli nie mamy możliwości i aktorów na pokazanie chociaż części rozgrywającej się akcji zapowiadającej koszmar. Jednak nie rozumiem spięcia aktora przed kamerą. Wielokrotnie patrzy w nicość, jakby czytał z kartki, a w momencie zapamiętania większej ilości tekstu spogląda na kamerę. Czasami zdarza mu się zmieniać ton w głosie, gdy nagle magicznie przypomina mu się jakieś zdanie. Nie wiem, czy wielkim problemem byłoby ćwiczenie tak długo tekstu, aż się go nauczy na pamięć, a następnie mówienie wprost do kamery. Aktor musi być przekonujący, bo inaczej, jak widz ma uwierzyć w zaistniałą sytuację? Nie dajecie dowodów wizualnych, więc powinniście skupić się na grze aktorskiej. Tutaj jest to przekazane bardzo podobnie do pewnego programu w telewizji: „Dlaczego ja?”.
- Po drugie pokazujecie aktorkę, która przeskakuje nagle przez płot, jakby przed czymś uciekała. Niestety potem wygląda to, jak popisywanie się umiejętnościami. Ja, aby trochę Was obronić pomyślałam, że może to być zapowiedź późniejszej akcji… Niestety sprawa zaginęła, a w niektórych ujęciach sprawność aktorki opadła. Przewracała się przed biegnącym na nią zombie, chociaż on w ogóle jeszcze jej nie dotknął.
- Trzecie, ale chyba najważniejsze ze wszystkich błędów… Gdzie podziała się Wasza fabuła? Tak naprawdę wygląda to, jak kawałek wycięty z gry, w której nie wiadomo, o co chodzi. Bohaterowie walczą z potworami, ale nie wiadomo, dlaczego i po co. Jasne, można tutaj powiedzieć, że walczą o przetrwanie, ale jednak to troszeczkę za mało. Aktorzy pojawiają się w tajemniczych okolicznościach i tak też kończą tą 10 minutową farsę. Naprawdę nie wiadomo, jak odbierać Waszą projekcję. Czy jest to pierwsza część zapowiadająca coś większego?
- Tworząc ten film chyba myśleliście o połączeniu dwóch gatunków: horroru i przygodówki. Czy Wam wyszło? Nie można tego stwierdzić jednoznacznie. Wygląda to na połączenie gry „Tomb Raider” z serialem „Walking Dead”, z dramatycznym efektem końcowym. Film nie ma klimatu. Używacie wyłącznie muzyki z gry, chociaż czasami nie jest ona wykorzystywana dobrze. Dodatkowo kręcicie film wyłącznie w dzień, na czym chęć wprowadzenia widza w mroczny świat ucierpiał. Owszem można w dzień również podprowadzić akcję na dobry thriller, aby zaciekawić i zestresować widza, ale u Was to zaowocowało w nudną, lekko monotonną akcję.
- Kadry. Zdecydowanie nie mogę ominąć tego sposobu przekazu obrazu dla widza. Często powtarzacie kadry pokazujące wyłącznie broń, bazując na widoku znanym choćby z popularnej gry: „Counter-Strike”. Owszem niekiedy może wygląda to efektownie, ale co za dużo to nie zdrowo. Poza tym strasznie ogranicza to widoczność i sprowadza się do używania w Waszym wypadku jednej perspektywy. Nasza protagonistka podąża wzdłuż polną drogą, a my jesteśmy sprowadzeni wyłącznie, do spoglądania przed siebie. Ona nie rozgląda się na różne strony, a następnie zostaje zaskoczona. Po co to? Na pustym polu nagle pojawia się jakaś postać. Głupota bohaterki? Mogliście mieszać motywy i częściej pozwalać aktorce trzymać kamerę w dwóch rękach, co zmniejszyłoby trzęsienia. Np. gdy bohaterka wchodzi w kukurydze z obrazu robi się jedno wielkie nic. Zostają: zamazane wstrząsy i obijające się o ekran liście. Strasznie psuje to przyjemność oglądania filmu.
- Końcówka całej historii jest najbardziej zaskakująca. Nagle słyszymy angielski głos Lary z gry. Przez cały czas trzymacie nas w naszym języku ojczystym, a potem używacie angielskiego. Dlaczego? Po co to? Aby jeszcze bardziej uświadomić widza, że połowa rzeczy jest powiązana z grą? .
Być może w punktach napisałam tylko same negatywne strony etiudy, ale ostatecznie nie wychodzi ona tak źle. Próbując spojrzeć na nią obiektywnie, po wszystkich krótkometrażówkach, jakie obejrzałam, nie jest ona tak tragicznym projektem. Co prawda szkoda, że brakuje tutaj fabuły, bo wydaje się ona być wyrwanym z kontekstu, bądź zaledwie cytatem z całej książki, ale jednak moim zdaniem jeszcze nic straconego. Gdybyście chcieli kontynuować historię moglibyście wszystko naprawić. To, co macie przedstawić jako prolog wprowadzający w Wasz świat, a resztę dopowiedzieć. Stworzyć z tego spójną historię. Naprawdę wszystko jest możliwe.
Ogólnie, produkcja jest ona mało przekonująca. Jeśli ktoś jest fanem Tomb Raider, chce obejrzeć kiepską imitację zombie landu, to może poświęcić 10 minut swojego czasu, na spędzeniu go przy tej historii. To pierwszy projekt twórców, więc nie można być, aż tak negatywnie nastawionym oraz surowym. Jak na pierwszą projekcje pokazaliście wiele klasy, lecz teraz warto zacząć wzbijać się coraz wyżej.
Film można obejrzeć na naszej stronie
Zapraszamy do oglądania i komentowania filmu. Wyrażając swoją opinię możesz pomóc nam ulepszać kino amatorskie.
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna