Dubel #74 – Hymn mało lotnych gęsi
Jadę autobusem. Trochę mną trzęsie, ale to naturalne na polskich drogach. Obraz, który widzę za oknem zachęca mnie do poznania tego świata. Widzę dziewczynę i chłopaka – ewidentnie coś ich łączy, nawiązują jakiś kontakt. Na razie jednak nie wiem, o co tu chodzi.
Wysiadam na dworcu. To nie moja stacja, ale wysiadam. Wysiadam za nią, chcę ją poznać, ale… On mnie uprzedza. Łapie ją za ramię i wtedy dowiaduję się, że ma na imię Józefina. Trochę słabo słyszę, bo wszystko wokół próbuje zakłócić mi zrozumiałość rozmowy. Z ruchu ust i skrawek zasłyszanych dźwięków, udaje mi się jednak złapać sens rozmowy. Ponoć poznali się w przedszkolu, a on chyba nie ma gdzie spać.
Józefina wydaje się być naiwna. Po chwili rozmowy zabiera swojego kumpla do domu. Postanowiłem iść za nią. Dla jej bezpieczeństwa.
Obserwuję ich przez okno. Ten gość to ewidentny cham. Nie umie się zachować. Ja na pewno zrobiłbym to inaczej. Odchodzę. Tracę nadzieję, że Józefina może być spoko dziewczyną, skoro zadaje się z takimi typami.
Jakiś czas później, spotykam ich na blokowisku. Żywo o czymś rozmawiają. A właściwie to tylko on ciągle mówi. Ona idzie i słucha. Idę za nimi kolejne kilometry. Dopiero teraz zauważam, co na pierwszy rzut oka nie pasowało mi w tym kolesiu. Ubiór. Przecież jego wygląd to pomieszanie lata z jesienią. Mamy zimę, a on chodzi w krótkich spodenkach… Co to za koleś? Niezła rozkmina z tym kostiumem. Od razu wiadomo, że coś jest nie halo.
Definitywnie jednak rozpiera go energia. Wszędzie go pełno. Normalni ludzie rozmawiają ze sobą idąc tempem spacerowym, a Rudolf? Skacze to na lewo, to na prawo… Ja idę za nimi i nawet nie mrużę oczu – mam je ciągle otwarte żeby nie przegapić jakiegoś szczegółu. Mrugam rzadko i właściwie nie dostrzegam tego mrugania. To chyba znaczy, że ktoś kto ułożył tę historię dobrze podchodzi do jej opowiadania.
Oni jednak idą dalej. Już nie zliczę tych kilometrów. Wreszcie docierają do domu. Mija kolejny dzień, a ten drań nadal konsekwentnie trzyma się swojego niskiego poziomu kultury. I te cholerne tic tac’i. Nie dość, że pochłania je w przesadnych ilościach, to jeszcze zbiera z ziemi te rozsypane i dokonuje ich konsumpcji. To takie niehigieniczne…
Hm, coś się zaczyna dziać… Teraz mówi ona… Mówi dużo, wręcz opowiada. Ta jej historia wydaje się ciekawa, metaforyczna, bogata w treść. Nie mogę jednak przekonać się do tej wizji. Jest jakby zbyt dosłowna, oczywista. Nie daje mi szansy pomyśleć. Za bardzo rzuca mi wszystko na tacy. Gdzie miejsce na moją wyobraźnię?
Przez chwilę przestałem odróżniać fikcję od rzeczywistości, ale już się chyba odnalazłem. Józefina wprowadza do opowieści nowego bohatera. Głupio mi tak podsłuchiwać, ale zaczyna to wszystko być coraz ciekawsze. Nieźle to nawet wygląda. Zamiast otwartych, szerokich przestrzeni, widzę portrety, detale, wąskie obrazy. Podoba mi się to, bo buduje to jakiś klimat. Chcę więcej.
Mija kolejny dzień. Na szczęście już nie muszę podglądać ich przez okno. Teraz widoczni są lepiej. To pewnie przez to ostre światło słoneczne. Ale zaraz… Ten gość zaczyna mi kogoś przypominać. Choć… Może to tylko złudzenie? Co kryje się pod jego okularami, jaki kolor włosów oplata ta czapka?
3 dni zleciały, jak Coma z poziomem nowej muzyki. Teraz jest jakoś na odwrót. Wyjątkowo to nie on się dziś uwalił, tylko ona. No cóż, z kim przestajesz takim się stajesz – mówili.
Wciągnąłem się na dłużej. To pierwszy taki moment. Widzę nawet, że pojawiają się jakieś emocje! Właśnie zdałem sobie sprawę, że te postaci zaczęły mnie przekonywać. Nie są papierowe. Czekam, co będzie dalej.
I znowu oglądam wszystko przez okno. Chciałbym podejść bliżej, ale na razie nie mogę… Udaje się dopiero, jak czmycham przez drzwi zaraz za gościem tego domostwa. Temat rozmowy mi się podoba, jest taki uniwersalny, tak często spotykany. Zaczyna być nawet psychotycznie! Ciekawie rozegrana scena. Przez chwilę poczułem się nawet jak Józefina. Podoba mi się, że oboje marzą o wolności. To bliski mi temat.
Dalej jest coraz lepiej. Coraz mniej chce mi się odchodzić od tej historii na rzecz pisania, a to dobry znak. Dotarłem nawet do momentu, który prawdziwie mną wstrząsnął. Lubię to! Teraz już przynajmniej wiem, jak bardzo myliłem się do Rudolfa. Zaczęła mi się podobać również muzyka. Fajnie podkreśla nastrój tej historii, nie narzuca się, jest w tle, ale ciągle daje o sobie znać.
Koniec. Czuję niedosyt, chciałbym jeszcze trochę więcej. Wsiadam do autobusu, którym przyjechałem i odjeżdżam. Mam w głowie jedną myśl – spędziłem trochę czasu z tymi bohaterami, wsłuchałem się w ich historię i wiem… że to nie był zmarnowany czas.
Okej, powyższa recenzja miała trochę inny charakter niż zwykle, ale zainspirowała mnie do tego konwencja filmu. Dla tych Czytelników, którzy oczekują konkretów, przygotowałem poniższy spis.
Zalety:
- ciekawa i momentami mocno wciągająca historia,
- barwne postaci,
- miejscami bardzo dobry montaż,
- muzyka na wysokim poziomie,
- nienachalna, przekonująca gra aktorska,
- dbałość o kostiumy.
Wady:
- kiepski dźwięk,
- zdjęcia poprawne – miejscami ciekawe, ale w znacznej większości mało estetyczne,
- czasami zbyt oczywista ekranizacja wplecionych w fabułę opowieści (wszystko to co słyszymy, widzimy dokładnie na ekranie)
To Twój film? Przesadnie go pochwaliliśmy? A może przegięliśmy z hejtem? Koniecznie daj nam o tym znać w komentarzu! Jeśli to nie Twój film, nie szkodzi! Też podziel się swoją opinią!
Nikt
Przepiękny film...nie wiem co dodać...piękne kilkanaście minut. DziękuZza miedzy #6 - 15 porad, jak zostać lepszym reżyserem?
Bardzo dobre, konkretne wskazówki. Jestem ciekawa, czy współcześnie obDubel#14 - Obróbka skrawaniem (2012)
Dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)Rumuński Szwadron
Szczerze, dawno się tak nie ubawiłem tym absurdalnym humorem. Jedyna