Dubel#7 – Lekcja Złodziejstwa
LEKCJA ZŁODZIEJSTWA
reż. Krzysztof Warzała
Złodziej to osoba niepraworządna, szukająca łatwo dostępnego łupu, który uzyska w dość prosty, choć nielegalny sposób. Jego umiejętności zależą od wrodzonej inteligencji i doświadczenia uzyskanego w tej „profesji”.
Etiuda filmowa reżyserii Krzysztofa Warzały jest historią o dwóch nieudolnych złodziejaszkach okradających piwnice. Film ma ukazywać nie tylko ich zdolności, ale także trudności, które napotkali na swojej drodze. To, w jaki sposób poradzili sobie z problemami jest niezwykle zaskakujące.
Faktycznie film może mieć ukryty morał, ale niekoniecznie podoba mi się sposób ukazania bohaterów w zaistniałej sytuacji. Otóż zostają przyłapani na gorącym uczynku i co dalej? Dezorientujący dla mnie jest spokój aktorów, to jak pogodzili się ze swoją porażką, oczekując na złapanie. Nikt z nich nie wpadł na pomysł szukania wyjścia? Co z nich za złodzieje, gdy jeden włamuje się do piwnicy, a drugi stoi obok niego na dole, zamiast pilnować drzwi gdzieś u góry? Dodatkowo wejście do wózkarni było zamknięte na zamek, nie na kłódkę – podobnie, jak w przypadku drzwi wyjściowych z piwnicy – więc dlaczego nie próbowali ich otworzyć i wyjść? Było ich dwóch, a żaden z nich nie postanowił znaleźć sposobu na ucieczkę…
Kolejna rzecz, która rzuciła mi się w oczy… Na kartce widzimy napis w liczbie mnogiej: „Macie…”, więc dlaczego numer z zamknięciem jednego z nich w wózkarni przeszedł? Co stało się z nieznajomym od kartki? Ja oglądając film zadawałam sobie kilka pytań, na które nie uzyskałam odpowiedzi. Porażające jest to, w jaki sposób niektóre amatorskie i niezależne projekcje potrafią się zgubić. Wyobraźcie sobie, że jesteście widzami i czy nie interesowałoby Was kim jest tajemniczy mężczyzna, co z pieniędzmi i dlaczego sam ich nie zabrał? Być może uznaliście, jako twórcy, że jest to mało istotne, jednak warto zwracać uwagę na takie szczegóły. To jest tak, jakbyśmy zaczęli rozmowę od: „A wiesz co się stało?”, a następnie porzucilibyśmy myśl… Niedosyt zawsze pozostaje.
Czarno-biały film… Owszem podobało mi się, że został on pozbawiony barw życia, ale zauważyłam u Was jeden mały, ale istotny błąd. Czasami zdarzało się Wam kręcić pod światło przez co światłomierz zaczynał szaleć i dostosowywał się do żarówki. Jaki tego skutek? Sylwetka, jak i twarz jednego z aktorów była po prostu „czarną kluchą”. Straciliśmy kontakt wzrokowy z mimiką aktora, co zdecydowanie zabrało nam możliwość zauważenia wyrażanych emocji. Następnym razem postarajcie się uniknąć takich rozwiązań, nakręćcie profil lub po prostu nie stawiajcie aktorów pod mocnym źródłem światła.
Patrząc na film z punktu widzenia gry aktorskiej i dialogów użytych w produkcji, również nie ma czego pogratulować. Film amatorski ma to do tego, że często jest obstawiony niedoświadczonymi aktorami, ale nierzadko da się z nich wyciągnąć tyle talentu, aby było to na średnim poziomie. Rozmowy między dwoma chłopakami są niezwykle sztywne i gołym okiem widać, że nie przedstawiają ich prawdziwego „ja”. Jeden z nich na siłę próbuje być zestresowany, a drugi wyluzowany. Żadna z tych opcji nie jest wiarygodna… Niestety.
A propos wiarygodności… Zastanawia mnie jeszcze jeden incydent z tego filmu. Czy policja wchodzi tak po prostu do piwnicy, gdy wie, że w środku są złodzieje? Nie wiedzą ile jest ich w środku, czy posiadają broń i w jakim miejscu aktualnie przebywają. Wszystko wydaje się nierealne, bo odbyło się to bez większych trudności.
Reasumując, film można zaliczyć do udanych, chociaż niektóre błędy wyraźnie rażą po oczach. To, co w takim razie mi się podobało? Mimo tych wad projekcje oglądało się naprawdę bardzo fajnie. Te kilka minut minęło niezwykle szybko, a niektóre zdania wypowiedziane przez bohaterów mnie rozbawiły. Liczę na dalsze filmy z większym dopracowaniem szczegółów.
Film można obejrzeć na naszej stronie
Zapraszamy do oglądania i komentowania filmu. Wyrażając swoją opinię możesz pomóc nam ulepszać kino amatorskie.
Krzysztof Warzała
23 sierpnia 2012 at 12:51Sporo w sumie prawdy w tej recenzji. Koncept tego kim mógłby być człowiek podający kartkę to materiał na kolejny, spokojnie nawet pół-godzinny film. A w tej etiudzie jest tylko jeden wątek, tych dwóch złodziei i może ze szkodą, ale fabuła okrojona została z pozostałych osób. A co do stania przy drzwiach, to drugi ze złodziei czatował przy nich, tylko na chwilę poszedł sprawdzić, jak koledze idzie, no i... się zaczęło. Co do policji, to w końcu ten złodziei wyszedł do nich, więc nie było za bardzo żadnego wchodzenia czy upewniania się. Po aresztowaniu pewnie prowadzili dalsze działania tam, no ale to już po zakończeniu filmu się dzieje. Reszta zarzutów zapewne dość bardzo zasadna, zwłaszcza w kwestiach technicznych. A aktorom wymierzę odpowiednią ilość batów, żeby poprawili swój warsztat i wiarygodność.